W numerze 20 tygodnika Polityka z 13 maja 20015 możemy poczytać sobie na temat pijących matek. Materiał na ten temat zebrała Joanna Podgórska.
Oczywiście duże wrażenie robią przykłady zachlanych matek, które nie są w stanie sprawować opieki nie tylko nad dzieckiem, ale nawet nad własnym organizmem.
Poza przybliżeniem tematu trudno jednak odnaleźć jakieś przesłanie tego artykułu. Jakieś sugestie, jakieś rozwiązania albo choćby przyczyny obecnego stanu rzeczy.
Nie wiem, co w tym odkrywczego, że kobiety piją. Przecież jest równouprawnienie, każdy może, niezależnie od płci upodlić się etanolem. Mało tego, tu też powinien obowiązywać parytet, mogą o niego walczyć gorzelnie. Koniec z seksizmem i piciem tylko przez facetów. Kobiety nie gęsi, swoje gardło też mają.
Kobiety piją coraz więcej a społeczeństwo reaguje coraz bardziej. Zdrowe odruchy narodu mogą ochronić półtoraroczne dziewczynki przed problemem leżącej w alkoholowej nieprzytomności matki obok wywróconego wózka.
Niestety alkohol stał się orężem wolności. Jest też lekarstwem na stres. Podobno pomaga. Dlatego trzeba kupować i trzeba pić. Nie pije się więc dla przyjemności, nie pije się bo się chce. Pije się, bo tak wypada, bo tak się robi, bo to jest cool, to jest trendy. I oto przekaz, którego zabrakło mi w tekście z tygodnika Polityka. Zamiast więc narzekać, po prostu go dopisałem ;)
Oczywiście duże wrażenie robią przykłady zachlanych matek, które nie są w stanie sprawować opieki nie tylko nad dzieckiem, ale nawet nad własnym organizmem.
Poza przybliżeniem tematu trudno jednak odnaleźć jakieś przesłanie tego artykułu. Jakieś sugestie, jakieś rozwiązania albo choćby przyczyny obecnego stanu rzeczy.
Czyli dobrze? Czy niedobrze? Ta hipoteza ma nastrajać dreszczykiem emocji dotyczącym przemian, czy może osiągamy dno szarpani pomiędzy sprzedawcami alkoholu i aparatem represji dla tych, co piją?Temat pijących matek przestaje być tabu
Nie wiem, co w tym odkrywczego, że kobiety piją. Przecież jest równouprawnienie, każdy może, niezależnie od płci upodlić się etanolem. Mało tego, tu też powinien obowiązywać parytet, mogą o niego walczyć gorzelnie. Koniec z seksizmem i piciem tylko przez facetów. Kobiety nie gęsi, swoje gardło też mają.
Kobiety piją coraz więcej a społeczeństwo reaguje coraz bardziej. Zdrowe odruchy narodu mogą ochronić półtoraroczne dziewczynki przed problemem leżącej w alkoholowej nieprzytomności matki obok wywróconego wózka.
Bo pić trza umić
Niestety alkohol stał się orężem wolności. Jest też lekarstwem na stres. Podobno pomaga. Dlatego trzeba kupować i trzeba pić. Nie pije się więc dla przyjemności, nie pije się bo się chce. Pije się, bo tak wypada, bo tak się robi, bo to jest cool, to jest trendy. I oto przekaz, którego zabrakło mi w tekście z tygodnika Polityka. Zamiast więc narzekać, po prostu go dopisałem ;)
Szanowni Państwo.
Wiem, że nie jest to zgodne z linią pracy terapeutów, który winę odnajdują w pijaku (to dobre, funkcjonalne i tylko pijak może się wyrwać ze szponów nałogu). Chciałbym jednak nadmienić, że jesteście państwo indoktrynowani. Jesteście nabijani w butelkę.
Oj, żeby nie było, że alkoholik ze mnie przemawia.
Jesteśmy nabijani w butelkę. Wpaja się nam nowe wzorce zachowań. Wg nich zawsze jakiś rodzaj alkoholu jest nieodzowny do czegoś tam. Na relaks, na zacieśnienie przyjaźni, na przełamanie pierwszych lodów, na dorosłość, na katar, na zabawę, na odpoczynek po pracy, na biznesowe i ważne rozmowy itp itd.
Potem za niewielką część pieniędzy ze sprzedaży etanolu, niewielka liczba osób zostaje poddana terapii. I wszystko się kręci.
Jesteśmy jak ten zając, co i tak dostanie po łbie od wilka, niezależnie od tego, czy mamy czapkę, czy jej nie mamy.
Najgorsze jest to, że często najbliższa rodzina nie zauważa, że taka osoba ma problem. Kobiety bardzo dobrze się potrafią maskować.
OdpowiedzUsuńProblem alkoholowy może dotyczyć każdego, niepotrzebnie generalizować kiedy być uzależnionym "wypada" a kiedy mniej. To nikogo nie powinno dotyczyć a jeśli już to należy to traktować w kategoriach choroby i po prostu leczyć.
OdpowiedzUsuń